Maria
Konopnicka A CZYJEŻ TO IMIĘ ROZLEGA SIĘ SŁAWĄ (Somosierra) A czyjeż to imię rozlega się sławą, Kto walczy za Francję z Hiszpanami krwawo? To konnica polska, sławne szwoleżery Zdobywają cudem wąwóz Somosierry. Już francuska jazda cofa się w nieładzie, Pod śmiertelnym ogniem wał trupów się kładzie. A wtem Napoleon na Polaków skinął - Skoczył Kozietulski, w czwórki jazdę zwinął. Na wiarusów czele jak piorun się rzucił, Wziął pierwszą baterię, ale już nie wrócił. Skoczył Dziewanowski, jak piorun się rzucił, Wziął drugą baterię - ale już nie wrócił. Skoczył Krzyżanowski, jak piorun się rzucił, Wziął trzecią baterię - ale już nie wrócił. Jeszcze się została ta bateria czwarta… Bronią jej Hiszpanie, walka wre zażarta. Niegolewski młody spiął konia ostrogą, - Może stracę życie, lecz sprzedam je drogo! Jak wicher się rzucił i jak błyskawica, A za nim, jak burza, ta polska konnica. Już biorą armaty, już tną kanoniery, Już wzięli Polacy wąwóz Somosierry. Niegolewski ranny, z konika się chyli, - Napoleon z piersi orła mu przyszpili! I rzecze ściskając rannego junaka: Nie ma niepodobnej rzeczy dla Polaka! |